Związek rolników NFU (National Farmers Union) poinformował, że kampania Pick for Britain mająca zachęcać Wyspiarzy do podjęcia pracy na roli spełzła na niczym. Okazało się, że zaledwie 11% pracowników rolnych to brytyjscy rezydenci. John Hardman, z agencji rekrutacyjnej Hops Labour Solutions, powiedział, że na 30 tysięcy aplikacji jakie spłynęły do biur zbiory rolneagencji, zaledwie 4% pochodziło od Brytyjczyków. Dodał też, że zaledwie jeden procent z nich przepracowało dłużej niż okres próbny wynoszący 6 tygodni. “Żeby być szczerym to trzeba powiedzieć, że robotnicy pochodzący z krajów EU są chętni do pracy i znacznie bardziej produktywni niż pracownicy lokalni” - zakończył swoją wypowiedź John Hardman.

Obrazu sytuacji dopełnia wypowiedź producenta warzyw Martina Haines, który w sezonie zatrudnia do 150 osób. Powiedział on w wywiadzie dla BBC, że udało mu się zatrudnić zaledwie pięciu Brytyjczyków ale zwolnili się oni przed zakończeniem prac by przygotować się studia.

W związku z tym NFU chce od rządu zapewnienia, że w przyszłym roku, pomimo zakończenia okresu przejściowego Brexitu, robotnicy sezonowi z zagranicy będą mogli pracować na brytyjskich polach.

Sytuację na rynku pracowników rolnych komplikuje także sprawa wprowadzenia podwójnego opodatkowania dla osób mieszkających na stałe w Polsce i czasowo podejmujących pracę za granicą. Podobne problemy jak brytyjscy farmerzy mają także niemieccy producenci rolni. Im także brakuje rąk do pracy.