INFORMACJE24.co.uk

Jesteś tutaj: Informacje24 Tam byliśmy - Relacje 6 Jak uczyć się angielskiego!?

Jak uczyć się angielskiego!?

Nauka języka angielskiego to projekt długoterminowy, do którego potrzebna jest odpowiednia motywacja. Projekt ten związany jest z wysiłkiem intelektualnym. Aby jednak ten wysiłek podjąć, niezbędne jest odpowiednie nastawienie emocjonalne. Zacznę więc od tego.

 Po pierwsze, czy zadałaś/zadałeś sobie kiedykolwiek pytanie: czy ja lubię język angielski?

Zapewne tak, choć podejrzewam, że dość przelotnie. Odpowiedź jest prosta: tak lub nie. A czy zdajesz sobie sprawę, że od tej odpowiedzi w dużej mierze zależy to, czy i jak będziesz się uczyć angielskiego?

Załóżmy, że lubisz angielski. Pomyśl przez chwilę, co podoba ci się w tym języku. Każdy język ma jakąś charakterystykę, na przykład niemiecki jest dość twardy, a hiszpański jest śpiewny. A jaki jest angielski? Gdy słuchasz angielskiego, czy podoba ci się jego melodia, czy podoba ci się brzmienie słów? Jak byś określiła/określił cechy tego języka? Jak bardzo ci się to podoba?

Jeśli nie podoba ci się angielski, to do nauki tego języka musieliby cię chyba zmuszać groźbą tortur, które byłyby straszniejsze niż cierpienie wynikające z robienia tego, czego nie lubisz. Warto tu jednak zadać sobie jeszcze jedno pytanie pomocnicze: czy twoja niechęć do angielskiego wynika może stąd, że miałaś/miałeś kiedyś do czynienia z osobą, która ci ten język obrzydziła? Może to był nauczyciel/nauczycielka w szkole, której po prostu nie dało się lubić? Może nie lubiłaś/nie lubiłeś filmów po angielsku? Może ktoś cię do czegoś zmuszał, co było związane z językiem angielskim? Może jakieś konkretne zdarzenie, konkretna osoba, konkretna sytuacja, konkretna grupa ludzi? Przypomnij sobie.

Jeśli tak, to proste zabiegi psychologiczne mogą zmienić twoje nastawienie do tego języka, o ile tylko zechcesz. Jeśli nie i jeśli samo brzmienie tego języka wywołuje u ciebie nieprzyjemne dreszcze, a może nawet złość, to sprawa jest poważna. Gdybyś chciała/chciał mimo to zmienić to nastawienie, to potrzebne są bardziej skomplikowane zabiegi psychologiczne, na przykład sesje u hipnoterapeuty.

Być może należysz do osób, które teraz sobie myślą: facet, popukaj się w głowę, co ma wspólnego z nauką angielskiego to, co napisałeś. Możliwe jednak, że dobrze wiesz, o czym piszę, tylko nikt tego wcześniej nie powiedział na głos.

W takim razie drugie pytanie: czy lubisz Anglików?

Czy to ważne? Uważam, że tak. Francuzi, uogólniając oczywiście, w dużej mierze nie lubią Anglików, co wynika z długiej historii wojen i kolonizacji. Francuzi nie lubią się uczyć angielskiego, ani porozumiewać w tym języku. Polacy też mają swój drażliwy punkt historyczny związany z Anglikami, dotyczący początku Drugiej Wojny Światowej. Żywienie urazu w takim wypadku jest poważną przeszkodą w nauce angielskiego.

Wielu Polaków mieszka i pracuje w Wielkiej Brytanii, korzystając z ekonomicznych i politycznych udogodnień, jakie ten kraj oferuje, a jednocześnie czuje niechęć do jego mieszkańców lub nawet pogardza „angolami”. Czy z takim nastawieniem można efektywnie uczyć się angielskiego? Chyba tylko w wersji amerykańskiej i od Amerykanina, o ile obecna jest sympatia do Stanów Zjednoczonych.

Jeśli twoja niechęć do Anglików wynika wyłącznie z faktu, że nie rozumiesz ich zachowania, to jest na to bardzo prosta rada: kup i uważnie przeczytaj książkę Kate Fox „Przejrzeć Anglików”. Jak już poznasz „o co im chodzi”, będzie ci dużo łatwiej uczyć się angielskiego.

Trzecie, bardzo ważne pytanie: czy lubisz się uczyć?

Zaryzykuję stwierdzenie, że 90% czytelników odpowie: nie. Przyczyna jest bardzo prosta: przymus edukacyjny i stres egzaminacyjny. Uczniowie i studenci starają sobie radzić z tym przymusem i stresem na różne sposoby. Na przykład metodą „trzy zet”, czyli zakuć, zdać, zapomnieć. Gdyby jeszcze to wszystko, co jest przedmiotem nauki w szkole miało jakiś sens. Po co się wszyscy muszą uczyć o sinusach i kosinusach, skoro tylko nielicznym ta wiedza specjalistyczna będzie potrzebna? Na to pytanie można odpowiedzieć: po to, aby kształtować logiczne myślenie. Bardzo dobrze, zgadzam się z tym argumentem. Tylko po co z tego zdawać egzamin?

Zmiana systemu edukacyjnego na przyjazny dla dzieci niestety nie jest możliwa. Tym bardziej zmiana tego, co już było. Pozostaje poważnie zająć się neutralizacją traum edukacyjnych, jeśli na trzecie pytanie odpowiedziałaś/odpowiedziałeś stanowczo i gwałtownie „nie”. O ile chcesz nauczyć się angielskiego.

Po czwarte: czy lubisz przemawiać publicznie?

I znowu zaryzykuję stwierdzenie, że 90% czytelników odpowie stanowczo: nie! I nic w tym dziwnego. Statystyki badań psychologicznych pokazują, że strach przed przemawianiem publicznym jest większy niż strach przed śmiercią. Tak więc nauka języka angielskiego, a przynajmniej nauka mówienia po angielsku jest tak ważna jak sprawa życia i śmierci, ponieważ mówić do kogoś w języku obcym jest tak samo stresujące, jak przemawiać we własnym języku, ale na scenie przed wieloma osobami.

Sugestia

Co mogę polecić, jako szybkie rozwiązanie na powyższe problemy emocjonalne? Spróbuj potraktować naukę angielskiego jako hobby. Po prostu spróbuj. Hobby to coś, co lubimy robić.

Jedna z moich studentek dokładnie tak zrobiła. Pani w średnim wieku, która mieszka w Wielkiej Brytanii i pracuje 8 godzin dziennie w zakładzie produkcyjnym. Gdy zaczynała ze mną sesje, jej blokady emocjonalne były tak duże, że nadzieje na angielski były nikłe lub nawet żadne. Postanowiła jednak, że angielski to będzie jej hobby i że nie oczekuje żadnych efektów.

Na swoje hobby zaczęła poświęcać najpierw kwadrans dziennie, potem coraz więcej czasu. Po pół roku doszła do dwóch godzin dziennie, ponieważ nauka angielskiego po prostu zaczęła jej sprawiać przyjemność. Obecnie swobodnie komunikuje się po angielsku w pracy i w życiu osobistym. Swobodnie, to wcale nie znaczy, że super idealnie, no ale nie oto jej chodziło, ani też nie potrzebuje super idealnego angielskiego w swoim życiu. Jest to prostu szczęśliwą posiadaczką umiejętności dogadania się z ludźmi po angielsku na takim poziomie, który ją obecnie satysfakcjonuje.

Omówiłem pokrótce sprawy emocjonalne. Kolejna rzecz to motywacja.

Zadaj sobie dwa pytania: „dlaczego?” oraz „po co?” Pierwsze pytanie oznacza przymus: dlaczego *muszę* nauczyć się angielskiego? Drugie pytanie to cele życiowe: „po co *chcę* nauczyć się angielskiego?” Pierwsze pytanie to kij, a drugie – marchewka.

Tutaj również emocje są ważne. Jak reagujesz na „kij”, jak reagujesz na „marchewkę”? Czy jesteś osobą, która zrobi coś dopiero wtedy, gdy sprawy są na ostrzu noża i już nie da się dłużej odwlekać? A może jesteś osobą ambitną, która dokładnie wie, co i kiedy chce osiągnąć w swoim życiu? Oczywiście nie jest to biało-czarne i większość z nas jest po prostu trochę leniwa i trochę ambitna.

Jeśli w twoim przypadku główną motywacją jest motywacja przymusowa, to poważnie potraktuj kwestie emocjonalne, o których pisałem wcześniej. Weź jednak pod uwagę, że motywacją przymusową bardzo trudno jest prowadzić projekt długoterminowy, jakim jest nauka angielskiego. No chyba że potrzebujesz angielskiego tylko do zdania egzaminu, a potem możesz o nim po prostu zapomnieć. Wtedy faktycznie motywacja przymusowa, podjęcie jednorazowego, krótkotrwałego wysiłku i wysoka adrenalina mogą wystarczyć. Zdasz egzamin i masz z głowy angielski.

Jeśli wiesz, co chcesz osiągnąć w życiu, to określ dość precyzyjnie, czy angielski jest absolutnie niezbędny, czy tylko potrzebny, a może tylko „by się przydał”. Im bardziej angielski jest potrzebny, tym więcej poświęcisz mu czasu i uwagi. A jeśli tylko „chciałabyś/chciałbyś” nauczyć się angielskiego, to nauka ta może potrwać baaardzo długo.

Sugestia

Skorzystaj z porady coachów motywacyjnych, jeśli samodzielnie nie wiesz, jak precyzyjnie określić swoją motywację do nauki. Bądź precyzyjna/precyzyjny w odpowiedzi na pytania „dlaczego” i „po co”. Pisz wszystko na kartce, aby twoje myśli stały się obiektywne. Nie zadowalaj się odpowiedzią typu: potrzebuję do pracy. Więcej szczegółów – jakiej pracy, jakiej pracy teraz, jakiej pracy za 5 lat, jakiej pracy za 20 lat. Im więcej szczegółów, tym łatwiej przyjdzie ci określić jakiego angielskiego masz się nauczyć oraz w jaki sposób to zrobić.

Wysiłek intelektualny

Nauka języka angielskiego jest jak zadanie typu: jak zjeść słonia? Zjedzenie słonia na raz to absurd. Zapewne wiesz, czy jesteś typem intelektualisty, czy nie.

Ile książek czytasz w ciągu roku? Ile czasopism czytasz w ciągu roku? Ile wykładów czy prezentacji na interesujące cię tematy oglądasz na przykład na YouTube?

Powiem ci taką rzecz – jeśli dotarłaś/dotarłeś do tego miejsca, to znaczy, że masz wystarczająco masy intelektualnej, aby ogarnąć naukę języka angielskiego. I nie chodzi o mnie, tylko o ciebie – skupiłaś/skupiłeś swoją uwagę na tekście, który już w tym miejscu liczy sobie ponad 1200 słów. Tym bardziej, że nie jest to wesoła opowiastka, czy żart, tylko artykuł omawiający konkretne zagadnienia i wymagający myślenia.

Teraz jest to tylko kwestia ustalenia, ile czasu jesteś w stanie poświęcać na naukę angielskiego. To jest wysiłek intelektualny, który powoduje rozwój mózgu – fizyczny rozwój mózgu. A taki rozwój najzwyczajniej w świecie jest również bolesny. Ja jestem typem intelektualisty, a mimo to doświadczyłem tego bólu. Gdy przyjechałem do Anglii i zacząłem słuchać radia BBC4, gdzie nie ma muzyki, tylko same audycje, to okazało się, że mogę słuchać maksymalnie dwie godziny. Potem po prostu bolała mnie głowa. To samo było z mówieniem. Gdy zacząłem mówić po angielsku dużo więcej, niż to było możliwe w Polsce, to po prostu zaczęła boleć mnie szczęka. Mówiąc po angielsku mięśnie szczęki pracują zupełnie inaczej, niż gdy mówimy po polsku.

Sugestia

Przetestuj swoje granice. Jak już je poznasz, to na początek ustal sobie połowę czasu. Jeśli włączysz radio BBC4 i po 30 minutach poczujesz ból głowy, to zacznij uczyć się 15 minut dziennie. Chodzi oczywiście o to, aby nie włączył się instynkt przetrwania, nakazujący ucieczkę przed bólem.

Po dwóch miesiącach sprawdź, jaki jest twój poziom bólu. Czy możesz słuchać radia BBC4 przez godzinę? Jeśli tak, to zwiększ – o ile to możliwe – czas nauki to pół godziny. Po pół roku nauki zacznij co jakiś czas dotykać swoich granic, a może nawet je poszerzać. Ale dopiero wtedy, gdy przyjemność z nauki angielskiego będzie wystarczająco duża, aby zneutralizować instynktowną reakcję ucieczki przed bólem.

Projekt długoterminowy

W końcu przyszedł moment na sugestie techniczne: jak się uczyć angielskiego?

Po pierwsze, emocje. Będziesz się uczyć codziennie i nauka ta będzie efektywna, jeśli zrobisz to tak, jak ty lubisz. Jeśli lubisz piosenki, ucz się angielskiego z piosenek; jeśli lubisz filmy, ucz się angielskiego z filmów. To oczywiście nie wszystko. Ucz się angielskiego o takiej porze dnia, którą lubisz. Ucz się angielskiego w miejscu, które lubisz. Zorganizuj jak najwięcej wszystkiego, co lubisz.

Po drugie, motywacja. Gdy już ustalisz szczegółowo, co cię motywuje do nauki, wtedy zapisz to na dużej kartce, dużymi literami i powieś w widocznym miejscu. Tak, abyś mogła/mógł przynajmniej raz dziennie przeczytać ten napis, najlepiej tuż przed rozpoczęciem codziennej nauki.

Po trzecie, wysiłek intelektualny. Przynajmniej przez pierwsze sześć miesięcy nauki unikaj bólu, związanego z nauką. Jeśli codzienne życie dostarcza ci zbyt dużo stresu, to zanim siądziesz do nauki, zrób wszystko, co potrzeba, aby ten stres zneutralizować. Nie bądź ani zbyt leniwa/leniwy, ani zbyt nadgorliwa/nadgorliwy. Małymi krokami do przodu. Żółw zawsze wyścignie zająca. Jak nie wierzysz, to obejrzyj filmik na YouTube z autentycznego wyścigu żółwia i zająca.

Po czwarte, daj swojemu mózgowi szansę na naukę tego języka, zanim ty się go nauczysz. Już tłumaczę o co chodzi. Mózg to zwierzę nawyku i przyzwyczajenia. Kiedy mózg ma z czymś do czynienia, to najpierw sprawdza, czy to już zna. Jeśli nie zna, to sprawdza, czy zna coś podobnego. Mózg zawsze szuka tego, co już zna, ponieważ to, czego nie zna, stanowi śmiertelne zagrożenie. To wynika z ewolucji. Nie przeskoczysz tego nawyku, który jest kształtowany kilkadziesiąt tysięcy lat. To jest tak głęboko zakorzeniony instynkt, że nie mamy nad tym świadomej kontroli.

Jak w takim razie dać mózgowi szansę na naukę angielskiego? Oswajając go z tym językiem. Kiedy robisz jakieś zwykłe czynności dnia codziennego, wtedy włącz radio BBC4, włącz audiobooka, włącz podcast, włącz jakąś prezentację na YouTube – włącz jakiekolwiek źródło mówionego angielskiego. I nie przejmuj się, że nie rozumiesz. Celem tego ćwiczenia nie jest nauczenie ciebie angielskiego. Celem tego ćwiczenia jest oswojenie mózgu z angielskim.

Po piąte, znajdź darmowe materiały w internecie. Jest tego naprawdę dużo.

Po szóste, ucz się słownictwa. I tutaj musisz wiedzieć, że nie nauczysz się słówek od razu. Może niektóre. Mózg potrzebuje wielu powtórek, aby coś skutecznie zapamiętać i używać. Znajoma profesor anglistyki z UJ powiedziała mi kiedyś, że według badań psychologicznych, potrzebujemy średnio osiem razy nauczyć się danego słówka i je zapomnieć. Rozumiesz? Uczysz się dzisiaj jakiegoś słówka, a jutro go nie pamiętasz. To znowu się go uczysz i pojutrze nie pamiętasz. I tak średnio osiem razy. Metod nauki słownictwa jest sporo, łatwo je znaleźć w internecie. Obojętnie jaką metodę zastosujesz, najważniejsza jest liczba powtórek na przestrzeni czasu.

Po siódme, jeśli musisz zdać jakiś egzamin z angielskiego, to idź na kurs – indywidualny lub grupowy – który przygotowuje do tego właśnie egzaminu. Jedna z moich nauczycielek angielskiego powiedziała mi kiedyś, że po wielu latach pobytu w Wielkiej Brytanii, będąc w związku partnerskim z Brytyjczykiem, będąc po filologii angielskiej, poszła od tak sobie na egzamin „Proficiency”, czyli ten na najwyższym poziomie. I co? I nie zdała tego egzaminu. Dopiero jak ukończyła kurs przygotowujący do tego egzaminu, to zrozumiała, dlaczego tak się stało. Egzaminy wcale nie testują naturalnego angielskiego. Egzaminy testują angielski akademicki, do którego trzeba się specjalnie przygotować.

Po ósme, jeśli nie jesteś typem akademickiego intelektualisty, to zapomnij o tym, że nauczysz się posługiwać językiem angielskim na podstawie reguł gramatycznych. Do tego niezbędna jest umiejętność abstrakcyjnego i filozoficznego myślenia.

Łatwo to sprawdzić. Czy jeśli ktoś poda ci jakąś definicję czegoś, to od razu rozumiesz, o co chodzi? Czy też od razu prosisz o podanie przykładu. Jeśli po samej definicji „jesteś w domu”, to gramatyka jest dla ciebie. A jeśli prosisz o podanie przykładu, to gramatyka będzie ci pomocna w nikłym stopniu, a zaryzykuję stwierdzenie, że może nawet być przeszkodą, bo to jest gąszcz, labirynt i bagno, w których bardzo łatwo się zgubić i zginąć – czyli zniechęcić do angielskiego i przestać się go uczyć. Nie twierdzę, że masz się w ogóle nie uczyć gramatyki. Ucz się, ale nie pokładaj w niej nadziei.

Po dziewiąte, oczywiście, że potrzebujesz nauczyciela. Poznałem w swoim życiu dwie osoby, które biegle władały językiem angielskim. Tyle że to był ich własny, bardzo osobisty angielski. Na tyle niepowtarzalny, że mogły rozmawiać tylko ze sobą. Oczywiście uczyły się same.

Po dziesiąte, jeśli chcesz mówić po angielsku – to ucz się *mówić* po angielsku. Nie nauczysz się mówić po angielsku na podstawie informacji z książek i wykonywania ćwiczeń pisemnych. Jeśli mieszkasz w Polsce, to poszukaj na internecie ludzi, z którymi możesz pogadać po angielsku. Naprawdę tacy są. Możesz na przykład poszukać kogoś z Hiszpanii, kto uczy się angielskiego, a ty nie znasz hiszpańskiego i możecie rozmawiać tylko po angielsku.

Jeśli mieszkasz w Wielkiej Brytanii lub innym kraju anglojęzycznym, to nie ograniczaj swojego kontaktu tylko do Polaków. Znajdź jakikolwiek pretekst, aby spotykać się z tubylcami. Znajdź jakiś kurs hobbystyczny, gdzie poznasz osoby anglojęzyczne w przyjaznym środowisku. Lubisz łowić ryby, zapisz się do klubu wędkarskiego; lubisz jakieś działania artystyczne, znajdź jakiś kurs malowania, lepienia z gliny lub cokolwiek innego; lubisz tańczyć, idź na kurs tańca; lubisz biegać, biegaj w takim towarzystwie, gdzie będziesz mieć okazję mówić po angielsku; lubisz ćwiczyć, idź na siłownię lub jakiś kurs gimnastyczny lub na gry zespołowe. Tu już jest potrzebny tylko cud. Wiesz co to jest cud? Czas Unieść Dupę.

Życzę ci powodzenia w nauce angielskiego. Życzę ci przede wszystkim tego, abyś odkryła/odkrył, że jest to piękny język, który daje dostęp do świata. I nie wstydź się, jeśli posługujesz się nim niedoskonale. Nie wstydź się tego, że jesteś Polką/Polakiem mówiącą/mówiącym po angielsku. Żaden rozsądny człowiek nie będzie oczekiwać od ciebie, że będziesz mówić doskonale w języku, którego nie uczyłaś/uczyłeś się od dziecka. Uwierz w siebie. Głęboko wierzę, że ci się uda.

Maciej Majer
Autor kursu Angielski z pewnością®
www.mayereducation.co.uk

Aby dodawać komentarze musisz być zalogowany.

prb24.co.uk

  • tpob

TVP Polonia24

  • tvp

SPK WB

  • spk

Połącz się