Gospodarka Wielkiej Brytanii w opałach?
Nie jest wykluczone, że szef Bank of England Mervyn King przedstawiając dzisiaj raport na temat gospodarki Wielkiej Brytanii obniży jej prognozy rozwoju.
Już w środę brytyjskie media były informacji na temat kryzysu jaki zbliża się wielkimi krokami do Wysp. Niektórzy szacują, że to drugie dno kryzysu może być bardziej dotkliwe dla większości mieszkańców Wysp niż pierwsza fala kryzysu.
Dwa lata temu prognozy gospodarcze mówiły o 2% wzroście. Trzy miesiące temu zostały one jednak skorygowane. Według danych z maja wzrost powinien ustabilizować się na poziomie 0,8%. Teraz już po raz kolejny mówi się o ponownej obniżce prognoz gospodarczych. Według brytyjskich mediów jest bardzo prawdopodobne, że do końca tego roku gospodarka będzie w fazie stagnacji lub nawet niewielkiego kryzysu.
Średnioterminowe prognozy zakładają także spadek rozwoju gospodarczego z 2,8% do 2,1%. Dla przeciętnego zjadacza chleba liczby te wydają się niewiele od siebie różnić. W skali globalnej chodzi jednak o miliardy funtów, których brak w kasie państwa może prowadzić do dalszego spadku poziomu rozwoju gospodarki.
Dobrą wiadomością, jaką zapewne chcieliby wszyscy usłyszeć dzisiaj, jest to iż według mediów brytyjskich ogłoszony zostanie dzisiaj spadek inflacji.
Zgodnie z opiniami analityków cytowanych przez czołowe agencje prasowe recesja pogłębia się z powodu cięcia wydatków przez rząd, kryzysu w strefie euro, złej pogody i czynników jednorazowych takich jak wydłużone obchody jubileuszu królowej gospodarka coraz bardziej traci tempo. By pobudzić wzrost Bank Anglii w lipcu wznowił na cztery miesiące skup aktywów z rynku na co przeznaczył 50 miliardów funtów.
Większość ekonomistów ankietowanych przez Reutera przewiduje, ze w końcówce roku Bank Anglii zdecyduje się na dalsze skupowanie obligacji z rynku, ale niewielu sądzi, aby zwiększył zakupy w ramach obecnego programu.
