Rząd USA znowu zakpił z Polski
Rząd USA ogłosił właśnie, że rezygnuje z ostatniej, czwartej fazy systemu antyrakietowego w Europie (EPAA). Dla Polski oznacza to mniej więcej tylko tyle, że baza amerykańska u nas będzie ale rakiet już nie.
New York Times pisząc o decyzji Waszyngtonu zauważa, że środki jakie miały być przeznaczone na rozlokowanie rakiet przeciwlotniczych SM-3IIB zostały przesunięte na budowę systemu antyrakietowego na Alasce. W piątek sekretarz obrony USA Chuck Hagel ogłosił, że mimo to amerykańskie zobowiązania ws. obrony przeciwrakietowej NATO pozostają trwałe i niezmienne (…) mocne niczym żelazny pancerz.
Dla Polski jednak rezygnacja z instalacji pocisków SM -3IIB oznacza, że nasz kraj nie będzie chroniony przed pociskami międzykontynentalnymi.
Rząd Donalda Tuska realistycznie oceniał, że realizacja kolejnych faz będzie warunkowana zmieniającą się sytuacją bezpieczeństwa międzynarodowego - napisał w oświadczeniu rzecznik MSZ. Mówiąc inaczej „nic się nie stało – Polacy nic się nie stało.”
Sprawa instalacji pocisków w Polsce związana jest nie tylko z militarną siłą ale także i z wielką polityką. Barack Obama obiecał wszak większą elastyczność z relacji z Rosją, która do tej pory odmawiała wszelkiej współpracy jeśli USA nie zrezygnują z budowy tarczy antyrakietowej w Europie. W styczniu prezydent USA rozpoczał dwustronne rozmowy z Moskwą na temat zmniejszenia arsenałów nuklearnych oby państw.
O tym, że decyzja administracji może być formą ustępstwa na rzecz Moskwy świadczy też sposób jej ogłoszenia. Ogłoszona półgębkiem, niejako przy okazji informacji o zwiększeniu nakładów na budowę antyrakiet na Alasce.
Polska – wierny sojusznik USA, znowu o decyzji została powiadomiona przypadkiem. Wszelkie informacje płynące z Waszyngtonu można by streścić w jednym zdaniu „Powiedzieliśmy o tym Polakom i już.”