Koniec epoki “made in China”
Rosnące koszty produkcji w Chinach i rosnąca wydajnośc w krajach zachodu powodują, że już niedługo przedsiębiorcy będą ponownie otwierać fabryki w USA – takie prognozy opublikowali właśnie eksperci Boston Consulting Group.
Według ich prognoz od 2015 roku będzie można zaobserwoać trend lokowania fabryk w USA. Do roku 2020 ma powstać około 3,2 miliona nowych miejsc pracy zaś deficyt handlowy (w handli topwarami innymi niż ropa i jej pochodne) wynoszący obecnie 360 miliardów ma zmniejszyć się do 230 – 260 miliardów czyli o ponad 30%.
Eksperci firmy konsultingowej nazywają zjawisko zjawisko ponowengo przenoszenia fabryk do USA „reshoringiem”, w opozycji do terminu „offshoring”, oznaczającego przeniesienie procesów produkcyjnych za granicę.
Według ekpertów BCG ponowne przenoszenie fabryk do USA ma zasadniczo dwa powody. Pierwszym z nich jest podniesienie płacy w Chinach o około 20%, zaś drugim, nie mniej istotnym jest kurs dolara w stosunku do chińskiej waluty, który powoduje, że towary sprowadzane z Państwa Środka wcale już do takich tani nie należą.
Cytowany przez Finacial Times urodzony w Chinach Mei Xu – właściciel firmy produkującej świeczki i inne ozdoby domowe przyznał, że koszty produkcji w Chinach rosną, a tymczasem konkurencyjność USA się zwiększa” Dodał też, że do zeszłego roku połowa produkcji pochodziła z Chin. W tym roku zdecydował się przenieść swją fabrykę do Baltimore ponieważ jak twierdzi, koszty produkcji stały się porównywalne a lokalizacja w USA pozwala na szybsze reagowanie na potrzeby rynku i eliminuje opóźnienia w dostawach.
Obecnie w amerykańskim Kongresie trwają prace nad ustawą, która pozwoli amerykańskim przedsiębiorstwom domagać się dodatkowych ceł na chiński import, aby w ten sposób zrekompensować straty, jakie ponoszą – zdaniem autorów projektu - wskutek zaniżania przez Pekin kursu juana. Chiny replikują, że ich waluta w ciągu roku umocniła się wobec dolara o ponad 5 proc., a przyjęcie w USA kontrowersyjnej ustawy mogłoby doprowadzić do wojny handlowej.
