Bład pilota przyczyną katastrofy?
Mimo, że na ustalenie przyczyn katastrofy prezydenckiego samolotu w Smoleńsku przyjdzie nam jeszcze poczekać to już teraz pojawiły się pierwsze hipotezy na temat tego jak mogło dojść do takiej tragedii.
Według ekspertów cytowanych przez TVN24 najbardziej prawdopodobną przyczyną katastrofy był błąd pilota. Nie wiadomo czy zawiodły przyrządy samolotu czy też mgła była zbyt wielka ale faktem jest, że maszyna, która powinna się znajdować na wysokości kilkudziesięciu metrów leciała na wysokości zaledwie kilku metrów. Znajdowała się ona na lewo od pasa startowego, gdzie rośnie las.
Maszyna kilka miesięcy temu przeszła remont w zakładach w Samarkandzie, które według opinii są jednym z najlepszych dostawców usług remontowych na świecie jeśli chodzi o ten typ samolotów. Miła też zainstalowane nowoczesne urządzenia nawigacyjne.
Z powodu panującej mgły pilot podchodził do lądowania 4 razy. Według agencji Inter-Tass piole miał propozycję by wylądować albo w Moskwie albo w Kijowie. To że nie skorzystał z tej możliwości może świadczyć o tym, że pilot był pod silną presją czasową aby wylądować by delegacja mogła zdążyć na uroczystości. Jest więc bardzo prawdopodobne, że decyzję o ladowaniu w Smoleńsku podjał pilot na wyraźne życzenia prezydenta Lecha Kaczyńskiego.
Zdaniem ekspertów ponieważ widoczność była ograniczona do kilkudziesięciu metrów więc kiedy pilot nawet kiedy zauważył drzewa i zorientował się na jakim pułapie leci na ratunek dla maszyny było już zbyt późno. Świadkowie twierdzą, że samolot miał przechył na lewą stronę i zahaczył o drzewo lewym skrzydłem. Przechył na lewo może świadczyć o tym, że pilot wykonywał manewr zawracania.
Maszyna dosłownie roztrzaskała się na kilka części.
Tragedia rozegrała się w 5 rocznicę pogrzebu papieża Jana Pawłła II i 70 rocznicę zbrodni katyńskiej.
Źródło: TVN24. Iter-Tass,
