INFORMACJE24.co.uk

Jesteś tutaj: Informacje24 1 Katastrofa w Smolensku Smoleńsk: pilot samolotu nie miał uprawnień do lądowania w tych warunkach

Smoleńsk: pilot samolotu nie miał uprawnień do lądowania w tych warunkach

Jak donosi Rzeczpospolita pilot prezydenckiego samolotu, Arkadiusz Protasiuk nie miał uprawnień do lądowania samolotem Tu – 154 w tak złych warunkach atmosferycznych.

Gazeta donosi, że za lądowanie przy widzialności poniżej 500 m dowódcy załogi Tu-154 groziłyby nawet zarzuty prokuratorskie za narażenie życia wielu osób.

“Nikt z pilotów nie mógłby tam lądować w takich warunkach” – potwierdził Rzeczpospolitej rozmówca związany z wojskiem.

Dlaczego więc rozpoczął procedurę podchodzenia do lądowania? Jak spekulują nasi rozmówcy, albo nie otrzymał precyzyjnego komunikatu od rosyjskiego kontrolera lotniska, że widoczność z powodu mgły jest mniejsza niż 500 m, albo go nie zrozumiał. Ich zdaniem w innym przypadku, zamiast podchodzić do lądowania, od razu poleciałby na inne lotnisko.

Kapitan Arkadiusz Protasiuk od prawie dwóch lat miał uprawnienia do wykonywania lotów dyspozycyjnych i treningowych na samolocie Tu-154 M z lewego fotela (jako dowódca załogi) w dzień. Mógł lądować w pięciu ściśle określonych przypadkach:

- z wykorzystaniem ILS (system naprowadzania satelitarnego): podstawa chmur – 60 m, widzialność – 800 m (ILS był w Tu-154, nie było go na lotnisku Siewiernyj)

- z systemem PAR (radar precyzyjnego podejścia) i podwójnym NDB (system naprowadzania przez radiolatarnie): podstawa chmur 100 m i widzialność 1200 m

- przy użyciu PAR: chmury 120 m, widzialność 1500 m

- podwójny NDB: chmury 120 m, widzialność 1800 m

- jeden NDB – chmury 250 m, widzialność 4000 m.

Jak łatwo wywnioskować przy warunkach jakie panowały na lotnisku w Smoleńsku Protasiuk nie miał prawa wylądować.

Kpt. Grzegorz Pietruczuk z 36. Specjalnego Pułku Lotnictwa Transportowego zastrzega, że pilot miał prawo wykonać próbę podejścia do lądowania, by się przekonać, jakie są warunki.

Lotnisko Siewiernyj nie było wyposażone w ILS (system naprowadzania satelitarnego), lecz jedynie NDB (system naprowadzania przez radiolatarnie). Kpt. Protasiuk mógł więc na nim lądować tylko, gdyby widzialność wynosiła co najmniej 1200 m. Wynosiła mniej niż 350 metrów

Jak „Rzeczpospolita” ujawniła we wtorek, polska załoga, która wystartowała z Okęcia o 7.27, miała dane na temat warunków atmosferycznych na lotnisku Siewiernyj z godz. 5 rano. O godz. 8 depesza synoptyczna była alarmująca: „widzialność do 500 m, niebo niewidoczne”. Ale tej informacji ani Centrum Hydrometeorologii Sił Zbrojnych, ani Centrum Operacji Powietrznych nie przekazało pilotom Tu-154. Samolot rządowy był już bowiem w rosyjskiej strefie powietrznej i to rosyjski kontroler powinien podać polskim pilotom informacje.

Ale czy je podał? I czy były precyzyjne? Odpowiedź jest w zeznaniach kontrolera złożonych w rosyjskiej prokuraturze. Od kilku dni mają je nasi śledczy, ale Naczelna Prokuratura Wojskowa ich nie ujawnia.

Kontroler lotów Paweł Pliusin mówił portalowi Life News, że proponował załodze prezydenckiego samolotu udanie się na zapasowe lotnisko, bo „widział, że pogoda zaczynała się pogarszać”. Nie stwierdził, że podał dokładne dane na temat warunków na lotnisku.

Źródło: Rzeczpospolita

Aby dodawać komentarze musisz być zalogowany.

prb24.co.uk

  • tpob

TVP Polonia24

  • tvp

SPK WB

  • spk

Połącz się