INFORMACJE24.co.uk

Jesteś tutaj: Informacje24 Tam byliśmy - Relacje 6 WRACAJĄC Z MARRAKESZU

WRACAJĄC Z MARRAKESZU

Był to dość spontaniczny wyjazd bez jakiegoś konkretnego planu. Jedynymi punktami docelowymi były Gibraltar oraz upragniony Marrakesz. Miałyśmy na to 7 dni i setki kilometrów do przebycia.

Z Bristolu do Malagi wyruszyłyśmy późnym popołudniem. Z lotniska odebrali nas nasi wspólni znajomi, u których miałyśmy zatrzymać się na dwie noce. Po około półtorej godziny jazdy samochodem, w silnym deszczu i w całkowitych ciemnościach, w końcu naszym oczom ukazała się słynna, podświetlona Upper Rock. Jeszcze tylko przejście graniczne, krótki postój na zdjęcie i po 10 min byliśmy na miejscu. Po pysznej kolacji i krótkiej pogawędce na temat kolejnego dnia rozeszliśmy się do łóżek.

Na długo przed dzwonkiem budzika, obudził mnie silny deszcz uderzający o szyby okienne. Pogoda nie rozpieszczała, wręcz odstraszała i zniechęcała. Zamiast widoku na Port, który jeszcze nocą był podświetlony, zobaczyłam wielkie NIC. Jednak dzielne i optymistycznie nastawione postanowiłyśmy się nie poddawać i wyruszyć na poszukiwanie słynnych gibraltarskich małp. Po lekkim śniadaniu, z aparatami w torbach rozpoczęłyśmy zmagania z niesprzyjającą i bardzo wietrzną pogodą.

Plan był prosty: informacja turystyczna, zakup mapy i biletu na prom do Maroka, skała, małpy i słynne lotnisko. Natomiast na deser jakiś ciepły posiłek w przytulnej restauracji.

Na pierwsze zetknięcie z małpami nie czekałyśmy długo -już w drodze do centrum, jakieś 10 minut od domu, dwie rozbrykane skakały sobie przy samej ulicy. Korzystając z okazji, ze na chwilę przestało padać, wyciągnęłyśmy aparaty i zrobiłyśmy kilka zdjęć.

Z zakupioną mapą wyruszyłyśmy w stronę Upper Rock. Ponieważ kolejka linowa została zamknięta z powodu silnego wiatru, zdecydowałyśmy się na specjalną taksówkę. Pierwszy przystanek to miejsce, z którego podobno widać Marokańskie wybrzeże Afryki. My jednak nie miałyśmy tyle szczęścia. Pogoda była deszczowa, a widoczność bardzo ograniczona. Podróż taksówką stała się niezwykle interesująca za sprawą małp – sławnych Barbary Apes, które osaczyły nasz samochód. Te nadzwyczaj sympatyczne stworzenia, na wpół oswojone, na wpół dzikie zwyczajnie czatują na turystów i ich kanapki. Wyskoczyłyśmy z auta i zrobiłyśmy kilka zdjęć. Miałyśmy przy tym sporo zabawy gdyż, zaczęły po nas skakać, jednocześnie zajadając się jakimiś roślinkami. W Gibraltarze żyje około 200 sztuk tego gatunku małp. Pomimo, ze są szczepione przeciwko wściekliźnie, należy zachować szczególną ostrożność w obcowaniu z nimi. Obowiązuje również całkowity zakaz ich karmienia. Za złamanie tego zakazu grozi karą w wysokości 500 funtów.

Kolejny przystanek to punkt widokowy na pas startowy. Gibraltar posiada własne, niewielkie lotnisko, którego pas startowy krzyżuje się z drogą prowadząca z centrum miasta do przejścia granicznego z Hiszpanią. Droga jest zamykana na około 10 minut podczas każdego startu i lądowania samolotu. Miałyśmy nadzieję uwiecznić jakiś start na zdjęciach, jednak ulewny deszcz i silny wiatr szybko wygnał nas z powrotem do samochodu.

W Gibraltarze spędziłyśmy półtorej dnia ,ale ze względu na paskudną pogodę, postanowiłyśmy jak najszybciej stamtąd uciec.

Do Marrakeszu czekała nas bardzo długa droga, najpierw promem z Algeciras do Tanger, a następnie 5 godzin pociągiem do Casablanki, gdzie spędziłyśmy noc. Zaraz po śniadaniu- krótki spacer po okolicy i kolejne 3,5 godziny do upragnionego celu.

Marrakesz przywitał nas przepiękną pogodą. Z dworca do hotelu dostałyśmy się taksówką i zaraz po zameldowaniu i przebraniu się w letnie rzeczy, wyruszyłyśmy na zwiedzanie miasta, kierując się w stronę słynnego placu Placu Jamma El Fna – czyli arabskiego bazaru (Suk)

Po drodze minęłyśmy Meczet Kutubijja z XII w, wzniesiony przez Almohadów. Długi na 92 metrów i szeroki na 66 metrów meczet z potężnym minaretem, stanowi wizytówkę miasta. W przesdzłości odbywały się tam targi książek, zwożonych z całego muzułmańskiego świata. Pod świątynią swoje stoiska mieli sprzedawcy rękopisów. Miejsce szybko zaczęło być z nimi kojarzone i dlatego na przestrzeni wieków przyjęła się nazwa „Meczet księgarzy”. Z jego szczytu rozciąga się wspaniały widok na Marrakesz. Meczet ten zaliczany jest do najpiękniejszych świątyń świata.

Po serii zdjęć ruszyłyśmy na sąsiadujący Plac Jamma El Fna . Jest to najbardziej znany, olbrzymi Plac, położony w sercu Starego Miasta. To tam koncentruje się całe życie towarzyskie. Został on wpisany na Listę Światowego Dziedzictwa Kulturowego UNESCO. Otoczony suq’ami, sklepami, restauracjami i hotelikami, stanowi centralny punkt miasta i zarazem największą atrakcję turystyczną Marrakeszu. Niezliczona ilość straganów kusi zapachem i kolorem. Znajdziemy tu tancerzy, muzyków, zaklinaczy wężów, szamanów, akrobatów,  treserów małp, uzdrawiaczy i sprzedawców ziół. Niekończący się bazar tworzy labirynt nie do pokonania dla wielu turystów.

Na targu można kupić dosłownie wszystko, od przypraw, przez ubrania, po wyroby rzemieślnicze i skórzane, jak również można nabyć nowe zęby u ulicznego dentysty. Można tu również rozkoszować się smakami dojrzałych, egzotycznych owoców, oraz świeżo wyciskanych soków, które w Maroku są wyjątkowo dobre lub też wypić qahwa bil-halib, czyli kawę podawaną z kardamonem. Całości towarzyszy marokańska, dźwięczna muzyka odgrywana na żywo przez lokalnych grajków.

Oprócz zakupów, można zafundować sobie tatuaż z henny lub nową fryzurę. Przy bazarowych stolikach serwowane są zupy, owoce morza, ślimaki, placki chlebowe i inne lokalne smakowitości. Gwar, ruch i ożywiona atmosfera panują tu o każdej porze, jednak prawdziwego uroku tego miejsca można zakosztować dopiero wieczorem, gdy Plac zamienia się w olbrzymią restaurację na wolnym powietrzu. Wtedy to swoje stoiska rozkładają kucharze i restauratorzy.

Po długim dniu i pysznym kuskusie w jednej z restauracji , zmęczone podróżą, chodzeniem i ciągłym targowaniem, wróciłyśmy do hotelu.

Na drugi dzień, zaraz po śniadaniu, znów udałyśmy się w stronę plac,tym razem biorąc lokalnego przewodnika, przypadkiem spotkanego po drodze. Przez blisko 4 godziny oprowadzał nas po krętych uliczkach, sklepach, aptekach, opowiadając przy tym historię i dając czas na zrobienie zdjęć. Był to dość rozsądny wybór, ponieważ nikt nas nie zaczepiał i nie musiałyśmy się martwić o drogę powrotną.

Ponieważ ostatni dzien postanowiłyśmy przeznaczyć na jakąś jednodniową wycieczkę poza Marrakesz, nasz przewodnik zaprowadził nas do biura podróży, w którym wykupiłyśmy 12- godzinny trip do Quarzazate.

Znów kolacja w jednej z restauracji przy głównej ulicy i po męczącym dniu, z prezentami i prawie pustymi portfelami wróciłyśmy do hotelu.

Odebrano nas o 7 rano i 14 - osobowym busem, z mieszaną ekipą w większości Amerykanów, wyruszyliśmy do Quarzazate, które leży pomiędzy górami Atlasu Wysokiego i Antyatlasu. Jest to przepiękna i malownicza trasa, która na pewno na długo zapadnie w naszej pamięci. Przejazd z Marrakeszu do Quarzazate to około 4 godziny drogi. W Quarzazate swoją siedzibę ma znane studio filmowe Atlas Studios, w którym nakręcono wiele superprodukcji, m.in. takie filmy jak Gladiator czy Kleopatra.

Zanim jednak tam trafiliśmy, zwiedziliśmy najlepiej zachowaną, słynną osadę w Maroku -Ksar Ait Ben Haddou. Ksar to ufortyfikowana osada z mieszaniny gliny, słomy, kamieni i jeszcze paru innych elementów, które to wszystko spajają. Jest to jedno z najbardziej popularnych miejsc w Maroku. Kręcono tu sceny do filmów - "Gladiator", "Klejnot Nilu", "Indiana Jones 3", "Kleopatra", "Jezus z Nazaretu". Ksar Ait Ben Haddou wpisane jest również na listę Światowego Dziedzictwa Kulturalnego UNESCO.

Naprawdę warto tu przyjechać i wejść na szczyt. Malowniczość i klimat tego miejsca sprawił, ze poczułyśmy w pełni zrelaksowane i wypoczęte. Jest to jedno z piękniejszych miejsc, do którego warto wracać. Po pysznym obiedzie u berberów czekał nas 4 godzinny powrót do Marrakeszu.

 

Podsumowanie

Marrakesz jest jednym z najciekawszych i najbardziej ożywionych miast świata i chyba najpopularniejszym miastem w Maroku. To miejsce, z którym związanych jest wiele legend i pomimo tłumów turystów, otoczone aurą tajemniczości. Urzeka bogactwem historii i mnogością ciekawych miejsc. W mojej opinii Marrakesz jest zarówno fascynującym miastem, jak również bardzo męczącym. Przyznam, że przez ciągły zgiełk i panujący ruch na ulicach, wyjeżdżałam stamtąd bardziej zmęczona niż przyjechałam. Warto jednak chociaż raz tam pojechać i poczuć ten klimat.

 

Noclegi

Do wyboru mamy dziesiątki różnych hoteli i hosteli o przeróżnym standardzie. Niestety mało z nich jest dostępnych w popularnych wyszukiwarkach noclegowych. Przed rezerwacją nie sugerujmy się gwiazdkami lecz opisami i opiniami gości. Warto też polegać na poleceniach znajomych.

 

Tekst i zdjęcia: Renata Zuberek

Aby dodawać komentarze musisz być zalogowany.

prb24.co.uk

  • tpob

TVP Polonia24

  • tvp

SPK WB

  • spk

Połącz się